12 września 2024

Legalny ból

 

Znowu ten ból rozsadza mi łeb

Sam już nie wiem który to już dzień

Tabletkę jedną po drugiej jak draże jem

I spać nie mogę i myśleć też nie

Na nic sił nie mam nie wystarczy chcieć

Różne dziwne pomysły zaczynam już mieć

Do skroni przyłożę zimnego coś wnet

Nawet lufę pistoletu, jeśli znajdę gdzieś

Pociągnę za cyngiel, nie chcę już cierpieć

Bólu nie będzie, nie będzie też mnie

A wystarczyłoby tylko porcja albo dwie

Nie wszędzie legalna jest ma Mary Jane

Lecz garściami gówno możesz żreć 

Co z tego, że później żołądek boli Cię

Faszeruj się tym i niszcz zdrowie swe

Mimo, że Sativa, która naturalna jest

Ukojenie daje - nie możesz jej mieć.

06 września 2024

Wehikuł zmysłów

 

Gorzki smak piwa z Mariem i Bukiem na Curie

Idąc niczym Paniska we trójkę żeśmy jedno pili

Do teraz gdy dobrego browaru wezmę łyk

Znowu jestem z nimi jak gdyby nigdy nic


Już od pierwszych dźwięków Let it be

W ciągu jednej  chwili wracam do tych dni

Tych w których w naiwności swej

Myślałem, że zawsze już będzie ok


Spacerując bez celu czuję zapach prania

Jak tych spodni co wyprasowała mi mama

Wiele więcej nie pamiętam, już taka ma dola 

Gdyż upadłem na twarz z murów przedszkola


Gdy z Harry Angel przemknie jakiś kadr

Cofam się wtedy do licealnych lat

Zamiast tracić w szkole tak cenny ów czas

Paliliśmy szlugi, a bunt tlił się w nas


Opuszkami palców dotykam swych blizn

Kolejna podróż znajduje się w nich

Biegnę z ogryzkiem, zamykają się drzwi

Przechodzę przez szybę, płynie sporo krwi 

11 sierpnia 2024

Nieporozumienia

 

Jebać konwenanse

Życie nie posiada instrukcji

Nie dam się zamknąć nawiasem

I ogólnie, interpunkcji

Bywam aroganckim kutasem

Z powodu myślowych polucji

Doprowadzając czasem

Do niezamierzonej rewolucji

Lecz za każdym razem

Dochodzę do konkluzji

Co jest życia wyrazem

Iż jesteśmy różni

I to jest piękne właśnie

Że wcale nie musimy się lubić

Mieć możemy swoje zdanie

A nienawiść prowadzi do zguby


Dlatego, nie próbuj być mi przyjacielem

Postaraj się nie stać moim wrogiem

O przyjaźni wiem niestety niewiele

Tyle, że nie jeden wróg mnie kiedyś lubił

I że dla innych wódka była celem

A po pijaku obrażał mnie jeden z drugim

Nie pamiętając o tym, gdy już wytrzeźwieje

Jak gdyby nigdy nic, paliliśmy szlugi

Z innym, nie ma pojęcia co się dzieje

Gdyż jego słabością są dragi

Nie wiem czy ze mną się jeszcze pośmieje

Czy na zawsze rozeszły się nasze drogi

Po tym wszystkim, powiedzieć się ośmielę

Że jeśli człowiekiem rządzą nałogi

Nie można zrobić zbyt wiele

Podać rękę i nie podkładać nogi.

20 czerwca 2024

My

 

Równy każdemu jest każdy

Mówmy to, jesteś ważny

Horror, bezbronnych zniewolenie

Kolor i wyznanie, czy pochodzenie

Podziały te wymyślili ludzie

Miały dać status prawny obłudzie

Granice, twór sztuczny

Życie - los  okrutny

Niszczy nas nienawiść, czeka grób

Piszczy bieda, pusty brzuch

Król i klecha rządni władzy

Stół się łamie, pełne kabzy

Lubią być mądrzy

Mówią żeś gorszy

Lecz każdego nas czeka

Śmierć jest głucha i ślepa

Kobieta czy mężczyzna 

Poeta, maszynista

Kto kocha kogo i jak

To osobista sprawa i tak

Nieważne - mogą mówić cokolwiek

Jasne jest - człowiek to człowiek



A teraz przeczytaj od tyłu… Żartuję napiszę sam by prościej było.



Człowiek to człowiek - jest jasne

Cokolwiek mówić mogą - nieważne

Tak - i sprawa osobista to

Jak i kogo, kocha kto

Maszynista, poeta

Mężczyzna czy kobieta

Ślepa i głucha jest śmierć

Czeka nas każdego, lecz

Gorszy żeś, mówią

Mądrzy być lubią

Kabzy pełne, łamie się stół

Władzy rządni, klecha i król

Brzuch pusty, bieda piszczy

Grób czeka, nienawiść nas niszczy

Okrutny los - życie

Sztuczny twór - granice

Obłudzie prawny status dać miały

Ludzie wymyślili te podziały

Pochodzenie czy wyznanie i kolor

Zniewolenie bezbronnych - horror

Ważny jesteś, to mówmy

Każdy jest każdemu równy

22 maja 2024

Czas


Czy to najwyższy czas, by rozliczyć czas?

Czy na to jeszcze przyjdzie czas?

Gdy po wspomnieniach coraz częściej gnasz 

A po policzku spływa łza kolejny raz

Za tym co było, różnych życia faz


Dla serca to miód, lecz również i głaz

Gdy w piłkę się grało na gole nie na czas

Wspominając tych, których nie ma wśród nas

Słodki smak dymu, jaki miewał grass 

I kiedy ze wstydu zakrywałeś twarz


Wiem, że Ty również to uczucie znasz

Melancholia przychodzi , lecz Ty nadal grasz

W grę życia bez solucji, jedno życie masz

I nawet jeśli wszystko z siebie dasz

Będziesz krzyczał, drapał - nie masz szans


Lecz nie bój się marzeń, bez skrupułów marz

W końcu jak ja sobie sprawę zdasz

Nie ma znaczenia, w jakie układy się wdasz

Czy oczekiwania oblejesz, czy zdasz

Jak na każdego i na Ciebie przyjdzie czas


30 kwietnia 2024

Strach


Wychowany w strachu przed boskim gniewem

Na piersi z tortur symbolem

Latami w wierze przez życie swe szedłem

Niby zdany na wolną wolę


W głowy nasze wpajany był od lat wczesnych

Wyrzut sumienia za wszystko co złe

Obyś tylko nie korzystał z przemyśleń swych

Bo w piekle będą smażyć cię


I tak faceci w sukniach uczą nas jak żyć

Starożytni faceci to napisali

Lecz gdy inny facet chce suknię założyć

Najchętniej by wyśmiali


Natomiast Ty kobieto musisz pamiętać że 

Mężczyzny tylko liczy się zdanie

Urodzisz mu dzieci i dopilnuj niech zje

Służyć  to twoje zadanie


Pewny musisz być, że śmierć syna Bożego

Moja wina, moja wina

Choć do tego nie przyłożyłem palca swego

Moja bardzo wielka wina


Wiarę z czasem wyparło logiczne myślenie

Posłuchaj mnie brachu

Choć się staram, nie wiem czy to zmienię

Czy pozbędę się strachu.

01 kwietnia 2024

OJ!czyzna?


Krzyż, orzeł i butelka wódki

By opisać ten kraj wystarczy opis krótki

Gdzie wyimaginowane uczucia religijne

Od naturalnych uczuć są bardziej prawilne

Gdzie głowa państwa mówi, że ludzie to świnie

Tylko dlatego iż po ciężkim dniu, siedzą w kinie

A sam jak w dobrym gangsterskim filmie

Pod swój dach  przestępców przyjmie

Miłosierdzie i pomoc nie wszystkich się tyczy

A już na pewno nie tych spod wschodniej granicy

Lecz możesz być pewny tego

Że teraz idziemy na jednego

Dopomóż nam dobry Boże

By wygrał biały orzeł

09 grudnia 2023

Zaśmiecone

 

Dawno, dawno temu  już byłeś dla mnie  - Śmieciem

Nie mogłem jednak nic tobie powiedzieć.

Broniła, mówiła: „uprzedzony jesteś”,

„Walczę o rodzinę, nie wiesz jak to jest”.


Rodzinę? Czy Ty słyszysz się? 

Gdzie miłość, szacunek, gdzie więź

Nie, być z tobą chce, lecz ciebie chce mieć.

Skoro tego nie widzisz, to się dalej męcz.

Na to pierdolenie, powiedziałem jej.


I bardzo nie chciałem mieć racji w kwestii tej.

Liczyłem, że skoro nie poddaje się,

Choć to irracjonalne, jednak zmieni cię.

Ta próba musiała skończyć się źle,

Bo przecież ‚Nienadający się do recyklingu’ jesteś.


Czas pokazał jaki z ciebie śmieć,

Dla dzieci własnych, litości nie masz też.

Na radioaktywne promieniowanie, wystawiasz wciąż je,

Pod maską miłości zmanipulować chcesz.

By nienawiścią pałały do matki swej.


Tej, która po twojej stronie stawała codzień,

Gdy mówiłem, żeś grosza nie warty, a już na pewno nie jej.

Ona wciąż wierzyła, że przyjdzie ten dzień,

Gdy tymi słowami zaczepi mnie:

„Walczyłam i dobrze jest, bo nie posłuchałam cię”


Jednak jeśli wolą Twoją jest zostać gnojem, nie człowiekiem,

To pełne masz prawo do tego przecież.

Pamiętaj, że dzieci, dziećmi będą wcale nie tak długo jeszcze,

I gdy dorosną mogą zobaczyć, że jesteś zwykłym śmieciem.