Jebać konwenanse
Życie nie posiada instrukcji
Nie dam się zamknąć nawiasem
I ogólnie, interpunkcji
Bywam aroganckim kutasem
Z powodu myślowych polucji
Doprowadzając czasem
Do niezamierzonej rewolucji
Lecz za każdym razem
Dochodzę do konkluzji
Co jest życia wyrazem
Iż jesteśmy różni
I to jest piękne właśnie
Że wcale nie musimy się lubić
Mieć możemy swoje zdanie
A nienawiść prowadzi do zguby
Dlatego, nie próbuj być mi przyjacielem
Postaraj się nie stać moim wrogiem
O przyjaźni wiem niestety niewiele
Tyle, że nie jeden wróg mnie kiedyś lubił
I że dla innych wódka była celem
A po pijaku obrażał mnie jeden z drugim
Nie pamiętając o tym, gdy już wytrzeźwieje
Jak gdyby nigdy nic, paliliśmy szlugi
Z innym, nie ma pojęcia co się dzieje
Gdyż jego słabością są dragi
Nie wiem czy ze mną się jeszcze pośmieje
Czy na zawsze rozeszły się nasze drogi
Po tym wszystkim, powiedzieć się ośmielę
Że jeśli człowiekiem rządzą nałogi
Nie można zrobić zbyt wiele
Podać rękę i nie podkładać nogi.